Polska wieś Wijk aan Zee

Pewnego letniego poranka wybrałem się na wycieczkę, ot tak, po prostu nad morze. Nie w jakieś bliżej określone miejsce, cel miał być przypadkowy. I był. Zatrzymałem się w małym miasteczku Wijk aan Zee. Na pierwszy rzut oka zwyczajna mieścina jakich wiele. Pierwsza rzecz jaka rzuciła mi się w oczy to duża ilość samochodów z polskimi tablicami rejestracyjnymi. Ale co ciekawsze, te z tablicami holenderskimi też wożą polskich pasażerów.

A tak w ogóle to Polaków jest już chyba więcej niż Holendrów - pomyślałem. Pózniej się dowiedziałem, że tak szacunkowo na 2100 mieszkanców, 1200 to obywatele polscy. Przyjeżdżają tu do pracy i zostają, tworząc swoistą większość w mniejszości. Wijk aan Zee to ciekawa historia związana z Drugą Wojną Światową i okupacją hitlerowską. Rdzenni mieszkańcy miasteczka oraz okolicznych wsi zostali rozproszeni po całej Holandii. Pierwszy raz w listopadzie 1942, następnie po powrocie części mieszkańców 12 sierpnia 1943, po raz drugi 15 października 1943. Stało się tak ze wzgledu na strategiczne położenie miejscowości nad morzem. Do dziś pozostają tu widoczne i dobrze zachowane obiekty wojenne takie jak np. bunkry betonowe, w których umieszczone były radary przeciw - lotnicze i te, które śledziły ruch na morzu, zwłaszcza pod jego powierzchnią. Wzniesione zostały przez niemieckich żołnierzy tam stacjonujących w latach 1940-44. Bunkry te z uwagi na swoje gigantyczne rozmiary i masywną konstrukcję zwane były ,,mamucim zębem”. Podobne budowle można spotkać również w jeszcze trzech miejscach Holandii – Den Helder, Oostkapelle i Den Haag. Wraz z nadejściem aliantów przyszła wolność, a z nią Polscy żołnierze, którzy do kraju ze zrozumiałych powodów wracać nie mogli. Dzisiaj są częścią społeczności lokalnej. Jeden z nich zaangażowany jest nawet w organizację corocznego turnieju szachowego ,,TATA STEEL CHESS TOURNAMENT”. Jest to turniej o wyższej randze międzynarodowej. W roku 2011, w turnieju wzięli udział dwaj polscy zawodnicy plasując się w czołówce zawodów, ale to już zupełnie inna historia. Polecam Wijk aan Zee jako ciekawe miejsce na turystycznej mapie miejsc wartych odwiedzenia.